Spać. Jeść. Czytać. Cholera wie czego ja tak naprawdę chcę. To jest jeden z takich dni, kiedy oczy pieką, nie wiadomo czym się zająć, a najchętniej to by się zakopało pod kołdrę z pobożnym życzeniem
obudźcie mnie jak będzie wiosna. Proszę. Nie cierpię jak nie ma słońca, a niebo jest zachmurzone. Przy czym zachmurzone to za mało powiedziane - niebo jest szare jakby ktoś namoczył papier toaletowy w wodzie, gęste jak budyń i wisi tak nad głowami, nie przepuszczając ani trochę słońca. Ani tyci tyci. Polecę balonem z taaaką igłą i zrobię parę dziur w tym cholernym... czymś. Litości, wczoraj pierwszy dzień wiosny, a za oknami jesień. Oddajcie mi moje słońce. Oddajcie mi moje przebiśniegi. Oddajcie mi moje niebieskie niebo, a nie tą szaro-biało-granatową zawiesinę...
Wiosenka
taka kapryśna - chwiejno - wiejna
niestała
w jeziorkach kocich oczu
odbija się gorączką
stokrotkową mozaiką
pisze różowe wyznania
wiatr wabi kawą
z pobliskiej kawiarni
zieloną łączką...
[...]
Barbara Dziurzyńska-Kupiec
I obudźcie mnie jak się pokaże słońce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz