sobota, 6 czerwca 2009

Coś

Coś wam powiem. Nie przejmujcie się, gdy jest wam trudno. Czasem jest cholernie źle. Ale nie jesteście sami. Kto wie, ile osób ma podobne problemy...

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Pamiętnik

Wiecie co? Mało mi było pamiętnika internetowego, to piszę jeszcze drugi - bardziej materialny, mniej wirtualny. I sama nie wiem, który jest lepszy. Z jednej strony - tego zeszytowego nikt nie będzie przeglądał (przynajmniej takie jest założenie) i można pisać o rzeczach prywatnych (sorry, ale ja nie wierzę w anonimowość w Internecie), ale znowu wirtualnie można zachęcić ludzi do dyskusji... jeśli oczywiście jest kogo. Poza tym, taki pamiętnik raczej się nie zgubi, chyba że zapomni się hasła... Wydaje mi się, że każdy ma i wady, i zalety, i trzeba po prostu wybrać taki typ pamiętnika który odpowiada naszym potrzebom.

niedziela, 22 marca 2009

...?

Spać. Jeść. Czytać. Cholera wie czego ja tak naprawdę chcę. To jest jeden z takich dni, kiedy oczy pieką, nie wiadomo czym się zająć, a najchętniej to by się zakopało pod kołdrę z pobożnym życzeniem obudźcie mnie jak będzie wiosna. Proszę. Nie cierpię jak nie ma słońca, a niebo jest zachmurzone. Przy czym zachmurzone to za mało powiedziane - niebo jest szare jakby ktoś namoczył papier toaletowy w wodzie, gęste jak budyń i wisi tak nad głowami, nie przepuszczając ani trochę słońca. Ani tyci tyci. Polecę balonem z taaaką igłą i zrobię parę dziur w tym cholernym... czymś. Litości, wczoraj pierwszy dzień wiosny, a za oknami jesień. Oddajcie mi moje słońce. Oddajcie mi moje przebiśniegi. Oddajcie mi moje niebieskie niebo, a nie tą szaro-biało-granatową zawiesinę...

Wiosenka

taka kapryśna - chwiejno - wiejna
niestała
w jeziorkach kocich oczu
odbija się gorączką
stokrotkową mozaiką

pisze różowe wyznania
wiatr wabi kawą
z pobliskiej kawiarni
zieloną łączką...

[...]

Barbara Dziurzyńska-Kupiec

I obudźcie mnie jak się pokaże słońce.

poniedziałek, 16 marca 2009

Mało = dużo?

Jestem prawie pewna, że wielu z Was słyszało coś takiego - im więcej masz zajęć, im więcej masz czasu, ewentualnie w wersji - im mniej czasu, tym więcej. Paradoks? W pewnym sensie tak. Myślę, że to nieco humorystyczne stwierdzenie wzięło się stąd, że im więcej rzeczy do zrobienia, tym lepiej staramy się, bo musimy, sobie to wszystko rozplanować. I faktycznie na zrobienie poszczególnych rzeczy schodzi mniej czasu niż gdyby było go w nadmiarze. Jednak jedno zostaje bez zmiany - a przepraszam, nawet rośnie. Zmęczenie. Choćby rozciągnąć/ścisnąć wszystko co ma się do zrobienia, zmęczonym się będzie bardziej kiedy ma się więcej zajęć. Tylko wtedy raczej bardziej się ceni każdą chwilę, którą można poświęcić na relaks i odpoczynek. I odpoczywa się intensywniej. ;)
No to ja odpływam w kierunku masy swoich zajęć, licząc, że jednak im więcej tym mniej. I tęsknię za czasami, kiedy zdarzało się mi spać po 8, 9 godzin dziennie. Sweet time.

Żeby sobie tak poleżeć i pogapić się w chmury... W lecie na cały dzień położę się w trawie i będę obserwować chmury, słowo! Choćby zaczęło padać.

piątek, 13 marca 2009

Drobiazgi

Tyle się słyszy, że powinniśmy się cieszyć drobiazgami. No i że przecież takie małe szczęścia składają się na duże szczęście. Podobno duże szczęścia bardzo rzadko trafiają się w życiu, ale z tych małych można sobie takie jedno wielkie uskładać... Zresztą. Fajnie jest tak uśmiechnąć się na widok np. deszczu. Bo są ludzie, którzy lubią widok deszczu, lubią słuchać deszczu, pomimo iż według badań dziala on depresyjnie i nastraja pesymistycznie. O, a ja lubię wieczorem wymościć sobie gniazdko z koców i kołdry w łożku, zapalić lampkę nocną i z książką albo z kubkiem kakao czy innych pyszności słuchać stukania kropel o dach. Zwłaszcza, że na poddaszu wyraźnie słychać, jak obijają się o blachę. Co jeszcze z takich drobiazgów lubię? Lizaki, takie po dziesięć, piętnaście groszy, potwornie psujące zęby (przekonanie z dzieciństwa), ale mam do nich taki cholerny sentyment... I kubki. Duże. Takie objętościowo mające gdzieś z pół litra. I nie blaszane. Mam taki kremowobiały, z niebieskim kwiatkiem. I aż herbata inaczej smakuje. Lepiej. Czasem jak się wraca zmęczonym, dobitym, w stanie skrajnej melancholii, to jakoś aż tak się lepiej człowiekowi robi na widok ukochanego kubka pełnego gorącej herbaty... I aż świat się staje mniej straszny. A zdjęcia? Z jednej strony je uwielbiam, a z drugiej mnie nieco przerażają, bo można po nich dokładnie zobaczyć, jak czas szybko ucieka, ale pozwalają też na zatrzymanie chwili.
Też macie takie swoje drobiazgi? Takie małe rzeczy, które lubicie, które poprawiają Wam humor? Rysunki, muzyka, pamiątki? Cokolwiek? Bo chyba dobrze mieć coś takiego, prawda?

środa, 11 marca 2009

Ci mężczyźni...?

Tematy damsko-męskie od zawsze chyba były cholernie drażliwe, bo wiadomo, że nikt nie lubi uogólniania i podpinania własnej, niepowtarzalnej osoby pod teczki ze stereotypami typowymi dla danej płci. Hej, a czy to prawda, że kobiety są płaczliwe, romatyczne, patrzą w gwiazdy bezmyślnie (jak to ostatnio na seminarium astronomicznym stwierdził jeden z referujących; można patrzeć w niebo jak kobieta i wzdychać jakie to romatyczne, jak mężczyzna i nie myśleć nic, oraz jak astronom i analizować. Kompletnie nie wiem dlaczego kiedy opowiadałam to znajomej na ten ostatni wyraz parsknęła śmiechem. Wcaaaale nie wiem). Ale wracając do głównego wątku - fakt, kobiety różnią się od mężczyzn psychicznie i fizycznie i myślę, że wypadałoby te różnice uszanować, i kobietom, które na siłę chcą stać się męskie, i mężczyznom, dla których czasem kobieta jest zbyt skomplikowanym stworzeniem do obsługi. To, że kobiety są płaczliwe nie znaczy, że są przewrażliwione, chociaż dla mężcyzn tak to wygląda. Halo, człowiek jest istotą biologiczną i 90% tej płaczliwości jest spowodowane wahaniami hormonalnymi, którym kobieta podlega cyklicznie przez cały miesiąc, a na które nie jest w stanie nic poradzić (chyba że stosuje kurację hormonalną). W ciele mężczyny poziomy stężeń hormonów również ulegają zmianom, jednak nie w takim stopniu jak u kobiet, dlatego też nie odczuwają tych zmian w taki sposób. Również, stężenia hormonów kobiecych u facetów są dużo niższe.
Dlatego też nie zdziwcie się (Kochani Mężczyźni) kiedy Wasza kobieta na pytanie no czemu ty znowu płaczesz? odpowie, że nie wie. Bo faktycznie nie wie! Niestety jesteśmy bardzo mało uczone na temat zasad działania własnego organizmu i często uważamy ten temat za wstydliwy. Oraz czujemy się winne, bo wy się martwicie, a my nic na to nie umiemy poradzić, bo niestety takie już jesteśmy. Zwłaszcza, kiedy zbliża się tzw. okres dużych wahań hormonalnych, czyli zaraz przed miesiączką, lub w trakcie miesiączki, lub zaraz po. Niektóre kobiety są rozdrażnione niestety w każdym z tych okresów. Wtedy naprawdę drobiazg potrafi wyprowadzić z równowagi, taki drobiazg, że kiedy indziej po prostu skwitowałybyśmy go lekceważących wzruszeniem ramion. Dlatego, w imieniu kobiet, proszę Was, Kochani Faceci, o odrobinę wyrozumiałości... (i nie robienia się zielonym na twarzy oraz nie używanie dyplomatycznego stwierdzenia muszę na moment do WC, kiedy któraś z nas odważy się podjąć temat menstruacji lub jakiś podobny...).
I tak Was kochamy! ;)

wtorek, 10 marca 2009

Dobranoc

A mówią, że kiedy jest się zmęczonym, to się powinno iść spać, albo odpocząć w inny, konwencjonalny sposób. A w żadnym wypadku nie powinno się zabierać za jakiekolwiek ambitne zajęcia. Lub "ambitne", jak kto woli. Ale podstawową zasadą człowieka jest zasada przekory i właśnie dlatego, kiedy padam na nos, brodę i inne części ciała biorę się za jakieś konstruktywne działania. Może dlatego, że chcę się "wypompować" do końca. Albo żeby nie mieć poczucie straconego dnia. Albo. Moja szacowna persona ma też tak, że im bardziej jest wyczerpana, tym bardziej rośnie jej stężenie absurdu we krwi. I skłonność do podejmowania decyzji. I słowotoki, które brzmią albo psychodelicznie, albo co trochę powodują głupawkę. Albo jedno i drugie. I jest tak dopóki nie stwierdzę, że chyba jednak warto odwiedzić coś takiego co się łożko nazywa. (Niektórzy wolą np. trumny, ale ja w osobiste preferencje nie wnikam.)
Dlatego dobranoc, a nie dzień dobry czy inne powitanie. Grunt to oryginalność, a łóżko niestety zaczyna nadawać bardzo silne sygnały przywołujące.
Dobranoc.